nych i starzenia się społeczeństwa na organizację systemu ochrony zdrowia i Narodowy Program Zdrowia” (w dniu 19.02.2016 r.). 2 WHo, Dementia a public health priority…, dz. cyt., s. 1. 3 t. gabryelewicz, Epidemiologia otępień i choroby Alzheimera na świecie i w Polsce, „Nowe Perspektywy w Leczeniu Choroby alzheimera” 1998, s. 2-3.
Leczenie, rokowania, opieka nad chorym z Alzheimerem. Choroba Alzheimera rozwija się powoli i przez długi czas może pozostać niezauważona. To podstępne schorzenie postępuje w różnym tempie u różnych chorych. Statystycznie chorzy cierpiący na tą chorobę żyją 8 do 14 lat od pojawienia się pierwszych objawów do pierwszej pomocy.
Dopóki stan chorego będzie na to pozwalał, angażuj chorego w życie rodzinne, zachęcaj do wykonywania codziennych czynności. Ważne, aby osoba z chorobą Alzheimera jak najdłużej była stymulowana do samodzielności – codzienna toaleta, spożywanie posiłków, ubieranie się. Zadbaj o to, żeby miała obowiązki dostosowane do swoich
To bardzo prosty sposób na sprawdzenie, czy w domu opieki dba się o higienę chorych i związany z tym ich komfort. Jeśli zdecydowanie czujesz zaduch i „zapach” moczu – nie trać czasu, obejrzyj inne miejsce. 6. Upewnić się, że to rzeczywiście dom. Chorzy na alzheimera lubią rutynę i znane im otoczenie.
Zaburzenia snu w chorobie Alzheimera. Autor: Redakcja Nutricia Szacuje się, że od około 25% do nawet 35% osób chorych na Alzheimera cierpi na zaburzenia snu. Objawiają się głównie tym, że chorzy nie mogą zasnąć lub budzą się kilkukrotnie w ciągu nocy i są nadmiernie pobudzeni, podejmują aktywność, wędrują lub nawet próbują opuścić mieszkanie.
Dla organizacji pozainstytucjonalnej opieki dla osób z chorobą Alzheimera, chorobą Parkinsona czy osób starszych wsparcie opiekunów nieformalnych może być ukierunkowane na stymulację pacjenta do rehabilitacji w warunkach domowych, zachęcenie rodziny/opiekunów do aktywnego udziału w procesie dalszej rehabilitacji, doradztwo w zakresie
Prof. Maria Barcikowska z Kliniki Neurologii szpitala klinicznego MSWiA przypomina, że w 1993 roku założone zostało Stowarzyszenie Opiekunów Osób Chorych na Alzheimera. To tam odsyła opiekunów chorych po wiedzę, bo przecież lekarz nie ma czasu, by poświecić im z pół godziny na rozmowę. Często długo oczekuje się na diagnozę z
19. Możliwości badania jakości życia osób z chorobą Alzheimera i ich rodzin / Jolanta Lipińska-Lokś.// W: złowiek z chorobą Alzheimera w rodzinie i środowisku lokalnym. - Zielona Góra, 2011. - S. 201-218. cz 65589 20. K Obciążenie psychospołeczne opiekunów osób chorych na Alzheimera / Kinga Ober-Łopatka.//
Fundacja KTOTO- Zrozumieć Alzheimera to młoda organizacja pozarządowa, której głównym celem jest wspieranie osób opiekujących się chorymi na Alzheimera oraz propagowanie wiedzy na temat
ćwiczenia udostępnione dzięki uprzejmości grupy wsparcia dla opiekunów osób z zaburzeniami pamięci, chorych na choroby otępienne i na Alzheimera "Źyj godnie" z Wejherowa Dodany 4380 dni temu przez: Joannap Takie ćwiczenia są bardzo przydatne dla Opiekunów i Rodziny chorych, lecz jest za mało miejsc gdzie można tego typu przykłady
D8DS4pR. Witam serdecznie Wszystkich ! Zacznę od tego, że jestem nowym użytkownikiem . Od 2005 zajmuje się Mamą chorą na Alzheimera obecnie tzn od leży (jeszcze trochę wstaje ale to jest już wyjątek. Niestety robię całą prace sama przez 24godz. na dobę , zaczęłam pisać blog w ramach odreagowania no i po to żeby innym opiekunom pomóc w pracy (wiem że każdy przypadek jest inny ale nie ma nigdzie praktycznych podpowiedzi jak sobie radzić w trudnych sytuacjach ).Mnóstwo czytam na temat Alzheimera Ale w tym wszystkim zapomniałam całkowicie o sobie ! Teraz jestem wrakiem człowieka i mam prostą drogę do pokoju bez klamek! Za jakieś 3lata Mama zgaśnie i wtedy nie poradzę sobie z rzeczywistością z normalnym życiem . Jak mam sobie pomóc w warunkach domowych bo obecnie wychodzę tylko z psem z oczywistych powodów ?! Pozdrawiam Joanna
Artykuł ekspercki 18 maja 2020 Artykuł Marcela Andino Veleza pochodzi z publikacji „Odwaga i równowaga” poświęconej zarządzaniu różnorodnością ze szczególnym uwzględnieniem łączenia życia prywatnego z zawodowym. Publikacja ukaże się pod koniec maja w ramach #MiesiącRóżnorodnościPrzez czterdzieści parę lat życia nikt mnie nie ostrzegł, że zostanę nagle opiekunem dwojga starzejących się rodziców. Że będę musiał nauczyć się nowej roli i dopasować do niej resztę mojego życia. Szanse, że w podobnej sytuacji znajdzie się każdy dorosły człowiek, rosną z roku na rok. Więc lepiej się na to przygotować. Do roli rodzica kobiety przygotowywane są od dziecka – daje im się płaczące lalki i zabawkowe wózeczki. Każda kobieta dobrze wie, że społeczeństwo najchętniej widziałoby ją w roli matki. Chłopcy mają oczywiście większy wybór: tak zwane pasje (samochody, motocykle, sport, ale też na przykład kolekcjonerstwo, wędkarstwo, budowanie makiet i sklejanie modeli), zawody marzeń, wizje karier. Kiedy mężczyzna wiąże się z kobietą, po jakimś czasie zaczynają rozmawiać o potomstwie. Jak przychodzi co do czego, on chodzi z nią na szkołę rodzenia. Ma dziewięć miesięcy na czytanie podręczników, oglądanie filmów edukacyjnych, rozmowy z doświadczonymi ojcostwem kolegami, z własnym ojcem, ze starszymi braćmi, wujami. Kredyt na mieszkanie jest już dawno wzięty, pokoik dla maleństwa wymalowany w delfinki. Ale paradoks współczesnego świata polega na tym, że szanse, iż zostaniemy rodzicami, sukcesywnie maleją – wskaźniki demograficzne są nieubłagane. W rozwiniętych krajach Zachodu rodzi się coraz mniej dzieci. W Polsce wskaźnik dzietności należy do najniższych w Europie. Za to gwałtownie przybywa starzejących się rodziców. W demograficzną starość wchodzi pokolenie powojennego wyżu. To nasi rodzice. Współczesna medycyna wydłuża naszą średnią długość życia, ale nie radzi sobie z zagrożeniem, jakim dla starych ludzi stają się choroby demencyjne, przede wszystkim choroba Alzheimera. Mówi się, że nadchodzi tsunami demencji. A ta choroba okrada ludzi starych z tego, co dla nich najcenniejsze – z samodzielności. I wtedy do akcji wkraczacie wy. Nie, nie cali na biało. Raczej na zielono. Zielono, bo nie macie pojęcia, co w tej nowej sytuacji macie robić. Możecie wejść do akcji też cali posrani. Bo opieka nad chorującymi rodzicami, którzy właśnie stają się od was zależni, też czasem oznacza posrane gacie. Dosłownie. Lekcję o pieluchach dla dorosłych będziecie musieli odrobić. Ale odrobicie ją w osamotnieniu, zagubieni, bo nie ma żadnych „szkół rodzenia” dla opiekunów rodzinnych. Dla dorosłych, których starzejący się rodzice przestają być samodzielni. Ostatnia para kluczy Ja w to wszedłem mniej więcej trzy lata temu. Mój tata miał wtedy 75 lat – wiek wcale nie sędziwy. Jego najlepszy kumpel, starszy o kilka lat, nadal jeździ na motocyklu. Więc tata miał wtedy 75 lat i: cukrzycę, wieńcówkę z rozrusznikiem serca, bypassami i stentami (wiecie, co to?), przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, artretyzm, retinopatię cukrzycową (to uszkodzenie siatkówki oka) i przerost prostaty (na szczęście łagodny, ale kłopotliwy). I… i coraz częściej miałem wrażenie, że to, co gada na przykład o swoich lekarzach i lekach, jest lekko bez sensu. A mama zaczęła się skarżyć na to, że ojciec gubi klucze, gubi dokumenty, zostawia zakupy w sklepie. O coraz to bardziej poobcieranym samochodzie nie wspomnę nawet. Mama, oczywiście, miała swój zestaw chorób, lekarzy i leków, ale jakby mniejszy. No więc mama zaczęła się skarżyć na ojca, ojciec zaczął się obrażać na mamę, dogadać się z nimi było coraz trudniej, za to coraz więcej zaczęli nagle mieć różnych abonamentów telefonicznych i kablówek, mimo że nadal mieli tylko dwa telewizory i dwa telefony. I jeden komputer, do którego nagle zaczęło przybywać pakietów internetowych, a żadne nie korzystało z Internetu. No więc oni mieli to wszystko, a ja miałem pracę, w której de facto byłem 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu. Bycie wicedyrektorem powstającego od zera wielkiego państwowego muzeum – Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie – to była często jazda bez trzymanki, bo w pakiecie znajdowało się zadanie wybudowania wielkiego gmachu na pustym placu przed Pałacem Kultury, gdzie od 1989 roku nie udawało się wybudować nic nowego. Mimo bardzo ambitnych planów kolejnych władz. Była to praca bardzo angażująca i stresująca, ale też często bardzo przyjemna, bo na przykład co roku organizowaliśmy nasze wystawy na gdyńskim festiwalu Open’er. No i teraz takie zdarzenie: – Synu, nie możemy wejść do mieszkania, bo tata zgubił ostatnią parę kluczy… – Ale przecież ja jestem na Open’erze… Od takich anegdotycznych sytuacji zaczyna się bycie opiekunem. Bycie opiekunem nie od razu znaczy, że zmieniacie pieluchy. Po prostu stopniowo przejmujecie kierownictwo. Jak już zrozumiecie, co się dzieje, robicie audyt. – Tato, gdzie jest lista twoich leków? No i czytacie w Internecie, co też ci wasi ojcowie przyjmują, i okazuje się, że od dwóch różnych lekarzy biorą dwa identyczne leki pod innymi nazwami. A wasze matki nie biorą leków na nadciśnienie, bo im się dawno skończyły, a w związku z użeraniem się z osuwającymi się w demencję mężami nie są w stanie pojechać do przychodni po recepty. I na przykład odbieracie ojca ze szpitala, z kardiologii, i dają wam sześć skierowań do różnych specjalistów. A wy macie sajgon w robocie na najbliższych kilka tygodni. Na takie sytuacje w kodeksie pracy przewidziano tak zwane „kacowe”, czyli urlop na żądanie. Dla opiekuna „kacowe” jest też po to, że jak ojciec się w nocy przewrócił w drodze do łazienki, to wy z nim siedzicie którąś tam kolejną godzinę na SOR-ze. Tyle że w roku takich „kacowych” mamy cztery. A jak zostaje się opiekunem chorujących rodziców, to w zasadzie cztery dni urlopu na żądanie starczą na jeden miesiąc – ale na taki lepszy miesiąc, kiedy nic złego się nie dzieje. Nim na serio wejdziecie w rolę opiekuna, zrobicie wasz audyt, ustalicie priorytety, zbierzecie zespół i rozdzielicie zadania, walniecie o dno. Czeka was chaos, stres, kłótnie rodzinne, mnóstwo błędnych decyzji, złe wydawanie pieniędzy i budzenie się o 4:20. Partia opiekunów Chory na demencję na bank w którymś momencie albo zgubi, albo zniszczy swoją protezę zębową. Dorobienie nowej będzie piekłem. Wiem, bo to przerabiałem. Więc jak w którymś kolejnym gabinecie trafiacie na protetyczkę, która z wyrazem zrozumienia na twarzy (i z uśmiechem) mówi, że jej babcia też ma demencję i ona wie, jak się dogadać z taką osobą, to czujecie się, jakbyście złapali Pana Boga za nogi. My, opiekunowie, powinniśmy nosić jakieś identyfikujące nas opaski albo znaczki na piersi (rozmawiamy o tym na fejsbukowej grupie wsparcia). Bo są nas w Polsce miliony (tak!). Na każdą osobę ze średnio zaawansowanym Alzheimerem przypada co najmniej jeden opiekun. A są jeszcze matki z Parkinsonem, ojcowie po udarach, babcie leżące po złamaniu szyjki kości udowej. Każdy z tych milionów opiekunów to wiedza i wsparcie. Niczym przedstawiciele dyskryminowanych mniejszości, opiekunowie mają potrzebę wymiany doświadczeń z pobratymcami, którzy rozumieją, co to ketrel. Ketrel jest dla mamy. A trittico? Dla nas. Której marki pieluchomajtki są lepsze? Co zrobić, żeby ojciec wziął leki, mimo że krzyczy, że ich nie weźmie? W całym tym niekończącym się kryzysie, jedyne, na co możecie liczyć, to inni opiekunowie. Do tej pory nie powstała żadna krajowa partia opiekunów, bo ciągle każdy z nas najpierw myśli o chorobie mamy/taty, a oni przecież partii nie założą. Powinniśmy najpierw myśleć o sobie, żeby nie zwariować. Jak sobie powiedziałem: „a, no to teraz zostaję opiekunem”, to poczułem, że odbijam się właśnie od dna i widzę światło na powierzchni wody. Jesteś opiekunem. Nie masz siostry, na którą to zepchniesz. Masz starszego brata. On ma troje dzieci. Musi na nie harować. Mamy jako rodzina jakieś nieruchomości. Trzeba porobić przetasowania. To sprzedać, to zamienić. Rodzicom kupujemy małe mieszkanie koło nas. Pieniądze ze sprzedaży dużego się wyda na panie do pomocy. Na lekarzy. Na leki. Na fizjoterapeutę, na pielęgniarkę. Na pieluchomajtki. Na podkłady chłonne. Dobra. Ale na ile to starczy? Nie wiadomo. Jak planuje się potomstwo, to wiadomo, że pierwsze 25 lat jest intensywne, a potem się w miarę spokojnie czeka na wnuki. Tymczasem rozmowy między opiekunami to rozmowy o sprawach ostatecznych. O myślach, których się sami boimy. „Dziękuję za przyjęcie do grupy. Właśnie mamie zdiagnozowano Alzheimera, jestem załamana. Chciałam zapytać, ile to tak mniej więcej trwa”. Nie pogadasz o tym na przyjęciu u znajomych. Ale zrób coming out, niech twoi koledzy i koleżanki, twoi znajomi z pracy, twoje szefostwo wie, że się opiekujesz. Może oni też to robią, tylko nikomu o tym nie mówią. Obciążenie psychiczne opieką jest ogromne. Choroba to tylko jeden element układanki, w którą wchodzą także rodzinne zaszłości, charakterologiczne niedopasowania, zmiana ról w stadzie, wywołująca wielkie napięcia i konflikty. Opieka to czasem tylko załatwienie dostępu do konta, a czasem – zabranie na zawsze kluczyków do samochodu. Fejsbukowe grupy wsparcia, podręczniki i dr Google na takie stresy czasem nie pomogą. Potrzebny jest psycholog, bywa, że psychiatra. Dobry lekarz prowadzący chorego na Alzheimera wie, że opiekuna też trzeba zapytać, jak się czuje. Nie ma badań, jaki procent opiekunów zażywa leki psychotropowe, ale z rozmów, zwierzeń i wyznań moich współziomków wiem, że bardzo duży. Najważniejsze w życiu opiekuna? Wyspać się. Czasem to wyzwanie, któremu bez tabletki nie da się sprostać. W partii opiekunów my to rozumiemy. Młodszy Brat Mój przypadek był skrajny, bo choroba taty uaktywniła dawną chorobę mamy – zaleczoną i dobrze prowadzoną chorobę dwubiegunową. Mama osunęła się w głęboką depresję i nic nie wskazuje, by miała się z niej wydostać w przewidywalnym czasie. Mam dwie osoby, wymagające troski, miłości i bliskości, ale i dającego się jasno opisać zestawu czynności opiekuńczych i menedżerskich. Zarządzania domem i zarządzania chorowaniem. Musiałem swój work-life balance wymyślić całkowicie od nowa. Praca zawodowa, jak ją rozumiałem dotychczas, musiała pójść w odstawkę. Nie da się dobrze robić tak wymagającej opieki i tak wymagającej pracy równocześnie. Zrozumiałem, że po tych wszystkich próbach i błędach dobrze zarządzam opieką nad moimi rodzicami. I że mógłbym to robić dla innych ludzi, którym zaoszczędzę stresu i rezygnacji z ich pracy zawodowej. Że mogę stać się menedżerem zdrowia, koordynatorem opieki, do wynajęcia. Jak wymyśliłem, tak też zrobiłem. Założyłem firmę. Młodszy Brat – Rodzinna Koordynacja Opieki Geriatrycznej. Młodszy brat, bo sam jestem młodszym bratem, niestety, nie mam jeszcze młodszej siostry. Rodzinna koordynacja – bo staję się zawodowym członkiem rodziny dla moich klientów. Reprezentuję ich potrzeby i interes wobec potwornego polskiego systemu ochrony zdrowia. Dobieram moim podopiecznym specjalistów, chodzę z nimi do lekarza. Prowadzę za rękę przez labirynt przychodni, szpitali, domów opieki. Odkryłem, że ten zawód istnieje od lat 70. w Stanach Zjednoczonych, znany jako geriatric care management. Kim jest menedżer opieki geriatrycznej? Definicja Narodowego Instytutu Starzenia Się (National Institute of Aging) jest właśnie taka: professional relative. Zawodowy członek rodziny. Przeszczepiam ten zawód w Polsce. Zatrudniam dwie koordynatorki, sam też prowadzę swoich podopiecznych. Nie jest to łatwa praca. Ale dziś trudno mi wyobrazić sobie pracę bardziej potrzebną. A to daje mi ogromną satysfakcję. I siłę. Autorzy Marcel Andino Velez Współtwórca i wicedyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (2007–2019), menedżer kultury, dziennikarz, antropolog i etnograf. Obecnie, ze względu na wyzwania rodzinne, poświęcił się wprowadzaniu w Polsce nowego typu działalności: koordynacji opieki geriatrycznej.
Opieka nad chorym na alzheimera zwykle spada na najbliższe otoczenie, wywierając na nim trwałe piętno. Najbardziej jednak dotyka tych, którzy sprawują codzienną opiekę nad bezradnym chorym. Skazani na zajmowanie się nim przez całe lata - izolują się, zupełnie zapominają o sobie, o radościach życia. Jak sobie z tym radzić? Choroba Alzheimera dotyka całą rodzinę. Najbardziej jednak tych, którzy sprawują codzienną opiekę nad bezradnym chorym. Spis treściOpiekun też potrzebuje wsparciaPrzyjazny dom osoby chorej na alzheimeraCo wiemy o chorobie Alzheimera? Opiekun chorego na alzheimera bierze na siebie trud nieustającego dyżuru, który, w miarę jak choroba postępuje, wymaga coraz większego wysiłku fizycznego i odporności psychicznej. Zwykle opiekunem jest współmałżonek, a ponieważ choroba Alzheimera dotyka osoby w wieku podeszłym, po 60. roku życia i później, sam jest często nie w pełni sił. Dlatego tak ważna jest pomoc i wsparcie rodziny oraz przyjaciół. Mamy tylko kilka domów dziennego pobytu dla chorych na Alzheimera, które mogą przyjąć kilkadziesiąt osób. A na chorobę tę cierpi u nas ok. 250 tys. mężczyzn i kobiet. W Polsce ponad 90 proc. chorych na Alzheimera przebywa w domu od początku choroby aż do kresu życia, a ich opiekunami są osoby z najbliższej rodziny. Takie rozwiązanie ma oczywiste plusy - dom to miejsce, które chory zna najlepiej, tu czuje się najbezpieczniej. Opiekun też potrzebuje wsparcia Gdy dowiadujemy się, że bliski cierpi na chorobę Alzheimera, pierwszą reakcją jest zwykle rozżalenie, bunt. Potem przychodzi przerażenie: jak ja temu podołam? Tymczasem, zaakceptowanie diagnozy, to pierwszy warunek poradzenia sobie z trudną sytuacją. Potem warto dowiedzieć się o chorobie jak najwięcej: od lekarzy, z fachowych książek i od członków stowarzyszeń zrzeszających ludzi z takimi problemami. Nie trzeba się wstydzić, że nasz bliski jest chory na Alzheimera. O reakcję otoczenia często martwią się opiekunowie. Izolują więc chorego i jednocześnie siebie. Tymczasem psycholodzy doradzają, by mówili o swoim problemie jak największej liczbie osób. Może któraś z nich wyjdzie z chorym na spacer, pogra z nim w karty, obejrzy fotografie z dawnych lat? Poproszeni, zrobią to chętnie. Nie wiedząc jednak wiele na temat choroby, boją się urazić bliskich chorego i dlatego nie oferują pomocy. Dobrze jest, jeśli o problemie wiedzą sąsiedzi czy personel najbliższych sklepów. Gdyby chory wyszedł z domu i zgubił się - pomogą mu odnaleźć drogę powrotną. Osoba cierpiąca na Alzheimera powinna zawsze mieć przy sobie adres i numer telefonu - najlepiej na specjalnej, przymocowanej do ubrania wszywce lub na bransoletce. Dziesięć złotych reguł opiekuna Zostań członkiem grupy wsparcia. Przyjmij każdą pomoc, którą ktoś ci oferuje. Nie bój się prosić innych o dotrzymanie choremu towarzystwa, gdy musisz wyjść z domu. Jeśli pracujesz, zrób wszystko, co możliwe, by nie rezygnować z pracy. Nie spodziewaj się, że będziesz ciągle w stanie wykonywać wszystko, co wcześniej ci się udawało; nie stresuj się - tak po prostu musi być. Zapewnij sobie odpoczynek - skorzystaj ze wsparcia rodziny, przyjaciół, ludzi ze stowarzyszenia. Utrzymuj kontakty towarzyskie i rozwijaj swoje zainteresowania. Pamiętaj, że masz prawo do przyjemności - zadowolony lepiej wypełnisz swoje obowiązki. Nie obarczaj się winą za to, że czasem tracisz cierpliwość. W chwili załamania zadzwoń i porozmawiaj z kimś, kto cię zrozumie. By nie okazać, że za chwilę wybuchniesz - wyjdź z pokoju i wróć, gdy będziesz spokojniejszy. Przyjazny dom osoby chorej na alzheimera Na początku wystarczy ułatwić choremu wykonywanie codziennych czynności: usunąć z podłóg małe chodniki, a większe przymocować, by się nie ślizgały; z trasy codziennych wędrówek usunąć drobne przeszkody, np. stołki; pamiętać o odkładaniu rzeczy na miejsce, by chory łatwiej je odnajdował; usunąć zasuwki, zatrzaski, by nie mógł się niechcący zamknąć. Ważne jest też ułatwienie choremu orientacji w przestrzeni - można np. oznaczyć kolorowymi strzałkami drogę do łazienki. Później należy zadbać o bezpieczeństwo chorego, np.: ostre przedmioty, leki, środki czystości trzymać w zamkniętych szafkach; schować zapałki i zapalniczki; uniemożliwić korzystanie ze zmechanizowanych sprzętów gospodarstwa domowego; odłączać dopływ wody i gazu, gdy chory musi zostać sam w domu. Pozwólmy choremu wykonywać drobne czynności. Włączajmy go do życia towarzyskiego. Wzmocni to jego wiarę, że nadal jest pełnoprawnym członkiem rodziny. Co wiemy o chorobie Alzheimera? Należy do grupy tzw. schorzeń otępiennych. Trwa zwykle 6 - 14 lat i różnie przebiega. Ujawnia się zwykle u ludzi 60 - 65-letnich. Jej efektem jest stopniowy zanik neuronów (komórek nerwowych) w mózgu. Z wiekiem giną one u każdego z nas, ale w chorobie Alzheimera ten proces jest bardzo szybki. Neurony giną, a w ich miejsca wkraczają złogi pewnego białka (beta-amyloidu), które uniemożliwia przepływ informacji między pozostałymi komórkami nerwowymi. W zaawansowanych stadiach choroby cały mózg pacjenta poprzetykany jest blaszkami beta-amyloidu. Na Alzheimera nie ma skutecznego lekarstwa. Dostępne na naszym rynku środki - spowalniają nieco rozwój choroby. Polskie Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera, Warszawa, ul. Hoża 54/1, tel. (022) 622-11-22Lokalne organizacje alzheimerowskie - adresy znajdują się na stronie: Fundacja Alzheimerowska, Warszawa, ul. Widok 10, tel. (022) 827-35-86. miesięcznik "Zdrowie" Beata Prasałek | Konsultacja: Alicja Sadowska, psycholog